Tradycją naszej szkoły były dwu, trzymiesięczne praktyki we Francji organizowane od 2004 roku. Letnie staże zawodowe umożliwiały uczniom sprawdzenie i pogłębienie wiedzy praktycznej:  poznanie technik sporządzania potraw, procesów przygotowawczych obsługi i serwowania dań, win kuchni francuskiej, kultury regionalnej, przyczynią się do doskonalenia języków angielskiego i francuskiego.  Staże kształtowały otwartość i wrażliwość międzykulturową oraz umiejętności adoptowania się do warunków życia i pracy w innym kraju europejskim, wzmacniały cech osobowości, takie jak pewność siebie, wiara w swoje możliwości, ułatwiały nawiązywanie kontaktów, pozwalały zdobyć informacje o tym, jakie kwalifikacje i umiejętności w zakresie wykonywanego zawodu będą pomocne, by móc z powodzeniem pracować w innych krajach. W ramach projektów uczniowie otrzymywali wyżywienie i zakwaterowanie oraz wynagrodzenie. W wolnym czasie młodzież zwiedzała okolicę, poznając atrakcje przyrodnicze, zabytki.

Niestety epidemia sprawiła, że tegoroczne wyjazdy zostały odwołane. Pozostały nam wspomnienia i wiara, że już za rok kolejna grupa wyjedzie do Francji.

We Francji w prestiżowej Międzynarodowej Szkole Sztuki Kulinarnej Instytucie Paula Bocuse’a mieszczącym się  w trzynastowiecznym zamku położonym w małym miasteczku Ecully koło Lyonu trzymiesięczne praktyki odbyła w zeszłym roku Weronika Chojnowska, która podzieliła się wspomnieniami ze stażu.

Z wielu decyzji jakie przyszło mi podjąć, prostszych i tych trochę trudniejszych, niezmieniających absolutnie nic i takich, które wywróciły moje życie do góry nogami, ta jedna była istotna…

Wyjazd do Instytutu Paula Bocuse’a był spontaniczny – zadzwoniła do mnie moja nauczycielka języka francuskiego z propozycja odbycia stażu, i pomimo iż pozostawiła mi cały tydzień na zastanowienie się, od razu wiedziałam, że pojadę. Dwa miesiące przed planowaną podróżą zaczęłam kontaktować się z moim przyszłym przełożonym. Wszystko wydawało się bardzo oficjalne, ale okazało się maile, które pisałam w języku francuskim, miały być jedynie namiastką tego, co czekało mnie na miejscu. Obowiązywał mnie określony ubiór, fryzura. Do tej pory pracowałam w kilku restauracjach, przeważnie w kuchni, chociaż nie brakowało mi pojedynczych doświadczeń na sali, bo warto dodać, że poprzednie wakacje odbyłam staż we Francji, pracując właśnie jako kelnerka w malutkiej, malowniczej miejscowości Cucugnan, ale nigdy nie miałam styczności z tak wyrafinowanym serwisem.

Pełna obaw, ale z dozą ekscytacji dojechałam na miejsce, na dobre zadomowiłam się w akademiku, który znajdował się dosłownie kilkaset metrów od restauracji. Nigdy nie zapomnę pierwszego dnia, kiedy poznałam swoich współpracowników, a życzliwość i troska z jaką mnie przyjęli była tak wspaniała, że prawie nierealna.

Pracę zaczynałam różnie, o 9.00 lub o 10:30. Każdego ranka byłam odpowiedzialna za otwarcie i przygotowanie restauracji przed przybyciem gości. Dbanie o najmniejsze szczegóły: jak dokładnie wyprasowany obrus, równo złożone serwetki czy sztućce wypolerowane tak, że bez problemu mogłam się w nich przejrzeć, tworzyły wyjątkowy klimat, istny raj dla perfekcjonistów.

Przed pracą z całym zespołem schodziliśmy do restauracji instytutu zajmującej się wyżywieniem studentów i pracowników. Zawsze jedliśmy przy jednym stole.

W momencie, w którym zaczynał się serwis, wszyscy byli w stanie pełnej gotowości, aby zadowolić najbardziej wymagających gości. Działaliśmy jak jeden organizm, każdy był odpowiedzialny za co innego, ale czuł wsparcie reszty zespołu.

Sam serwis z reguły przebiegał bez większych problemów. Z dania na dzień uczyłam się nowych technik, zgłębiałam tajniki fine-dinning’u, starając się doskonalić swoje umiejętności i zdobywać jak najlepsze doświadczenie.

Po powrocie do Polski nie miałam większego problemu ze znalezieniem pracy, wyjazd otworzył mi drzwi na świat. Praca za granicą przestała być dla mnie onieśmielającym marzeniem i stała się możliwością dostępną na wyciągnięcie ręki. Dodatkowo w pół roku po przyjeździe przystąpiłam do egzaminu państwowego DELF potwierdzającego moją znajomość języka. Bez problemu zdałam test na poziomie A2, stając się w oczach pracodawców jeszcze atrakcyjniejszym kandydatem.

                                                                                                                                                                                                 Weronika Chojnowska,    

                                                                                                                                                                                      tegoroczna absolwentka ZSGH